Unholy Tavern - Rpg Online

Spartakus

Dobra Roy gnoj ty zejdziesz na dół z tym pieprzonym wieprzem zdejmiesz z niego zbroje i połóż gdzies ja czekam w stołówce i jem obiadek jak będziesz cos chciał to przyjdź dzisiaj itak zepsółeś mi dzień.Patrzę z uśmiechem na twarzy na Roya.

Roy Kael

ok! zchodzę na dul i ściągam zbroje i odkładam na miejsce.

Spartakus

Podchodzę do sowjego rekrutatora i pytam gdzie dokładnie mam pełnic służbę??.Czekając na odpowiedź.

Spock

Spartakus: Widzisz że na kominku wisi garnek a obok leżą miski i łyżki. Jakiś grubas co chwilę podchodzi do gara i w nim miesza

Roy:Pomieszczenie jest słabo oświetlone. jest tu pełno skrzyń, szafek i beczek. Nagle czujesz palący ból z tyłu głowy i tracisz przytomność. przenosisz się do nieznanego miejsca

Spartakus

Hmmm..Potem pójdę do rekrutatora teraz idę cos zjeśc podchodzę do grubego typa i pytam:Witam czy ty jestes tutejszym kucharzem jestem bardzo głodny może byś mnie poczęstował tym co masz w garze:D.Ze smakiem spoglądam na garnek.

Spock

E tam.. Zwykła piwna polewka. Ostatni obcięli mi fundusze - mówi mężczyzna nalewając ci do dużej drewnianej miski - Gdzieś tam powinien być jeszcze chleb - pokazuje na otwarta beczkę

Spartakus

Dzięki....Pochodzę do beczki biorę chleb po czym siadam do ławki i zaczynam jeśc.Hmmmm...co ten idiota tak długo tam robi wiem że jest trochę nie ogarnięty ale żeby miec kłopoty z rozebraniem człowieka??hehehe.Nie ważne pewnie gdzies się zasiał później to sprawdzę muszę wypełnic dzisiejszą służbę i wyremontowac dom.Gdy kończę jeśc zmierzam do rekrutatora.Mówię:Witam co mam dzisiaj robic??.

Spock

Że co? A tak, idź do karczmy i posiedź tam parę godzin, potem możesz pochodzić po targowisku. - powiedział elf nawet na ciebie nie patrząc

Spartakus

Uśmiecham się po czym mówię:Jak chcesz.Po czym idę do Karczmy Pod Skrzydłami Smoka.

Trip

do siedziby wbiegł bardzo marnie wyglądający żołnierz, miał podkrążone oczy był także bardzo wychudzony co świadczyło o tym że nie jadł już od kilku dni, mimo to wciąż był wyprostowany i dumny... dumny z tego że wkońcu doszedł do miejsca do którego mu kazano... po rozejrzeniu się rzekł Jam jest Edmund von Disgerdaufer! Sierżant Imperialny... Zostałem tu przysłany z frontu Averlandzkiego aby pełnić tu służbę... A teraz powiedzcie mi wać panowie: GDZIE jest dowódca? jego głos a właściwie półgłos brzmiał dość żałośnie (powody są wyżej)... Ale ów człek nadrabiał to postawą i spojrzeniem, pełnym majestatu i dobra a zarazem stanowczości i jakby wrodzonej dyscypliny.

Spock

Człowiek siedzący przy stoliku najbliżej drzwi obrócił się w twoja stronę.

Gabinet Sierżanta to tamten

Powiedział wskazując ci ostatni drzwi na prawo na ścianie na przeciw wejścia(patrz mapka).

Nieliczni "ludzie" zebrani w pomieszczeniu raczej nie zwracają na ciebie uwagi.

Trip

Nie zwracajac na nikogo szczególnej uwagi ide do gabinetu...

Spock

Wchodzisz do gabinetu. Na wprost od drzwi stoi kanapa odwrócona w stronę kominka który jest na przeciwnej ścianie do drzwi. Po lewej stronie od drzwi stoją szafy z różnymi księgami i pergaminami. Na prawo od drzwi stoi solidne dębowe biurko a za nim siedzi mężczyzna ubrany w złota zbroję. Jego włosy i broda są siwe i elegancko przystrzyżone. Gdy wszedłeś rzucił na ciebie przelotnym spojrzeniem i zapytał:

Czego?

Trip

Co za kultura... nie ma to jak sierżant plebs, ale, zawsze mogło byc gorzej - a moe poprostu zapracowany - pomyślałem. Nazywam się Edmund von Disgerdaufer zostałem tutaj przeniesiony, z Averlandu. Odpowiadam po zamyśle.

Spock

Wreszcie ktoś cywilizowany! Przyjechałeś mnie zastąpić?

Pyta patrząc na ciebie.