Unholy Tavern - Rpg Online

Anchar

Spock

- Nie wazne, dla kogo pracujemy. Nie, nie znamy się. Jezeli chcecie jeszcze pozyc, to po 200 metrach wejdzcie w mala ulice po lewej. Jest tam sklepik. Zostancie tam przez godzine.

Trip

brrr....
Budzisz się rano. Stale czujesz jakiś dziwny niepokoj.
Jednak nic się nie dzieje.

Cody

- Przepraszam Cie... takiś podobny.
Idziecie schodami w dół, bardzo w dół.
Wkrtoce wchodzicie do "Stalowego Korytarza".
Po ok. kilometrze (uczules w uszach zmianę cisnienia) dochodzicie do ogromnej (ale to zaje... duzej) sali.. hangaru.
Stoi tu kilkanascie ciezkich krazownikow, na platformie nizej kilkadziesiąt eskadr, a na platformie wyzej potezne jednostki wsparcia.
Czesc ciezkich krazownikow wylecialo z gigantycznej bramy, ktora byla otwarta.
Za nią rozpościeralo się miasto.
- To jest nasza Stocznia. Chodz na 2.

Spock

-A co wam zrobił taki starzec jak ja że od razu chcecie mnie zabijać?

opieram dłonie kciukami o pas i koncentruje tarczę mocy przed sobą.

Anchar

Spock

- My nie mamy zamiaru pana zabijac. Zdaje pan sobie sprawe, co to jest rikoshet, albo linia ognia ? No ? To zegnam !
grupa minela was i rozstapila sie w boczne ulice.

Spock

-Ciekawe.

Idę dalej do sektora uchodźców

Cody

WOOOOH!!. -pomyślałem.
-Widziałem większe. No dobra... chodźmy.
Idę za Ancharevem w kierunku "dwójki" zwracając uwagę na większe statki.
-Mhm, to co bierzemy ?

Anchar

Spock

Po kilku minutach, gdy mineliscie wskazywana przez napotkanego gostka ulice, wyskakuje wam na przeciw grupa kilkunastu uzbrojonych Rodianów.
Procz nich, ktos obserwowal was z paru okien.
Stoją 5 metrow dalej.

Cody

- Wieksze mogles widziec, to tylko osiemnaste skrzydlo. Jedno z mniejszych.
Poprowadzisz eskadre "Komunistów". Jest tam 6 X-ów i 6 A-wingow. Ty wsiadziesz do X'a, ok ?

Trip

nie moje sprawy, nie bede sie mieszac - pomyslalem i wrocilem do medytacji

Cody

-Ok. Wnioskując z nazwy będę robił coś ciekawego... ?

Gimlos

-Wolałbym szybciej zarobić. Może kogoś sprzątnąć?

Anchar

Trip

Czy ty czekasz na to, az ci coś zleci na głowę ? NIE !
Medytujesz dalej.

Cody

- Mhm, nad tym jeszcze sie nie zastanawialem.
Ancharov wszedl do jednego z szarych krazownikow, na ktorym widnialo zielone godło. Jedyne takie godlo wsrod reszty statków.

Gimlos

Barman dziwnie sie na Ciebie spojrzal, po czym odwrocil sie i zaczal kogos innego obslugiwac.

Gimlos

-Hej, facet, na pewno nie potrzebujesz moich usług?

Spock

-Witajcie przyjaciele. MY TYLKO PRZECHODZIMY, PRZEPUŚĆCIE NAS.

Delikatnie perswaduję mocą.

Cody

-...
Wskakuję do X-Winga. Czekając na jakieś konkretniejsze informacje co do misji przyglądam się uważnie mojemu astromechowi.

Anchar

Gimlos

Barman nie odpowiedzial. Po prostu Cie olal.
Nagle do baru wparowuje trzech Trandoshanów.

Spock

Jeden, jakby się cofnąl ,ale kilku wyszlo na przeciw wam i strzelilo w ktoras ze scian.
- Nie ruszac się ! Wtargneliscie na teren 'Nacjonalistów' !

Codyyy

Zwał on się "Zdenek". Był fioletowo-biały. Lubił głaskanie po górnej pokrywie czujnikowej.
Wkrotce krazownik startuje.
Gdy wchodzicie, wraz z grupa innych krazownikow, na orbitę, pojawiają się wskazowki, co do misji.
Sytuacja w kosmosie:

O - to źli
K - to wasi
(zlaczone znaczki to wieksze statki)
...O...O...OO....O...O...
OO......OO........OO....
OO......OO........OO....
...............................
O..o.ooo...OOO..o.oo
............O........O....

.....K..K..KK..K..K.KKK
..K.........KK..K.......KK
KK....KK.....KK....KK...............K <- to wy :P

KKK O KKKKK
KK............
......................KKK

Gimlos

Siadam na stołku i zaczynam spokojnie pić to co mi przyniósł barman.