Unholy Tavern - Rpg Online

JA

Karczmarz szybko wraca z kuflem pełnym piwa. Stawia kufel przed Tobą i mówi: Oto i pańskie piwo. Cztery złote korony się należą

Horst

Bez słowa podaje karczmarzowi 4 złote korony

zaraz po tym kontynuuje nasłuch

JA

Karczmarz odchodzi a Ty nadal słuchasz. Teraz nie rozmawiają już o Tobie. Mówią o jakiejś kradzieży. Nie wiesz dokładnie o co chodzi, wiesz jedynie, że chcą ukraść coś wartościowego wieczorem. Nie usłyszałeś jednak o co chodzi dokładnie i gdzie się to znajduje.

Horst

poczekam aż wyjdą wtedy,podąże za nimi

JA

Siedzicie tak jeszcze kilka dłuższych chwil. Zdążyłeś dopić piwo. Obserwowani przez Ciebie mężczyźni wstają od swojego stolika i wychodzą z karczmy, w której jest teraz więcej osób. Wszyscy, którzy wynajęli tutaj pokój na noc teraz schodzą na śniadanie.

Horst

Wstałem od stołu i ruszyłem za nimi najciszej jak mogłem
na ulice miasta

Solve

Wchodzę do karczmy i od razu udaję sie do lady. "Wezmę jednak pokój zamiast piwa."
Witaj, tamtych dwóch elfów nie żyje. Twoja tajemnica nie wyjdzie na jaw. Masz może wolny pokój ? - Mówię do karczmarza spokojnym tonem ukrywając podniecenie po kradzieży proszku. "Ciekawe co to jest ... Może Zihas będzie wiedzial, lub ktoś z gildii magów. Zaraz udam się na rynek bo już się ściemnialo..."

JA

Podchodzisz do lady. Po drodze mijasz wielu zbirów. Kilku z nich patrzy na Ciebie jak na nowego. Karczmarz przerywa swoja rozmowę z jakimś podejrzanym typkiem i podchodzi do Ciebie. Spogląda na szafeczkę w której wiszą klucze do pokojów, a potem na Ciebie i mówi: Tak znajdzie się jeszcze pokój dla Ciebie. Będzie Cię to kosztowało trzy złote korony

Solve

Poproszę klucz... - Wyciągam 3korony z sakwy i podaję barmanowi. Czekam aż otrzymam klucz i przemierzam karczmę, bez odrobiny lęku, udając się w stronę wyjściowych drzwi.
Ulice miasta

Solve

Wchodzę do karczmy. Rzucam spojrzenie na grupke pijaków i udaję się szybkim krokiem do mego pokoju.

JA

Mijasz wielu gości, którzy przybyli do tawerny udając się od razu w stronę schodów. Wchodzisz po schodach i kierujesz się do swojego pokoju. Otwierasz drzwi i widzisz może niezbyt ładny ale za to cichy i spokojny pokój. Jest tu jedynie stare łóżko i rozwalająca się już drewniana szafka. Okno jest bardzo zakurzone.

Solve

Zamykam za sobą drzwi. Podchodzę do okna i przecieram je, rękawem, z kurzu. Otwieram na chwilę aby wpuścić trochę świeżego powietrza do śmierdzącego stęchlizną pokoju. Zamykam okno, podchodzę do starej, zniszczonej szafki. Otwieram ją delikatnie, i nie oczekując niczego specjalnego zamykam ją z powrotem. "Cholerny Zihas! Niech go Randalf opuści... Poszedl z moim sztyletem. " Kladę plecak kolo lóżla i chodzę w kólko bawiąc się sztyletem.

JA

Chodzisz w kółko po pokoju. Zastanawiasz się nad tym gdzie może być stary alchemik i co stało się z Zihasem... Może był później niż Ty na rynku? A może coś mu się stało? A może jedynie wziął od Ciebie sztylet i odszedł? Nie wiesz tego. Krążysz po pokoju i jesteś już trochę zmęczony a w głowie masz spory mętlik.

Solve

Kladę się do lozka i probuje oczyscic sie z myscli. Usiluję szybko zasnąc.

JA

Solve chwilę leżysz na swoim łóżku. Raz przeszkadza Ci miejsce w którym śpisz, a innym razem myśli, które chodzą Ci wciąż po głowie. W końcu jednak udaje Ci się zasnąć. Budzisz się, otwierasz powoli oczy i widzisz, że lada moment słońce wyjdzie zza horyzontu. Jesteś trochę głodny...