Forum Unholy Tavern - Rpg Online Strona Główna Unholy Tavern - Rpg Online
Magiczny swiat Rpg na bazie Warhammera - Forum
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Epitafium

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Unholy Tavern - Rpg Online Strona Główna -> Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Louner
Nędzarz



Dołączył: 19 Lip 2007
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Sob 16:06, 21 Lip 2007    Temat postu: Epitafium

I mrok osunie sie na wierzeje swiatlosci…
Ludzie zatraca wiare, zatraca wspomnienia, dume i honor…
Nadejdzie czas na chwalebnych, dobrych i silnych…
Takich, ktorzy wskaza sciezke tym, ktorzy jej szukaja…
Reszta zatraconych nie bedzie wiedziala w co wierzyc…
I wtedy nastanie koniec…

*

Bard skonczyl piesn o spiewajacych duszach i placzacych losach. Szarpane struny lutni tworzyly melodie piekna. Taka, dla ktorej mozna zabijac, kochac, radowac sie, czy rozpaczac.
O tyle tkliwe wydalo sie wszystkim przedstawienie, ze powstali i gromko bijac brawo, pozdrawiali barda wykrzykujac radosne slowa podzieki i liczne pochlebstwa.
spiewak sklonil sie, zszedl ze sceny.
Lutnia ciagle kolysala sie oparta o jego ramie. Struny lezace w bezruchu wzbudzaly zalosc w widzach, a muzyka barda wydawala sie ciagle dudnic w zwolna pustoszejacej sali.
Trubadur popchnal drzwi wyjsciowe niewielkiej izdebki w ktorej odprawil wystep i zjawil sie tym samym na niewielkim placyku.
Pierwsza rzecz, ktora wpadlaby w oko bardowi, to grawerowany przypis wyryty na umieszczonej u stop niewielkiego pomniku, kamiennej plycie.
„Dedykuje me cialo monarsze, a dusze krolestwu!
O mosci krolowo naszo, lituj sie nad poddanymi”
Mottem kierowali sie paladyni.
swieta trzynastka.
Teraz zostalo dwunastu.
zyja w rozsypce.
Zbrojni z orszaku, chwalebni rycerze.
spiewak odwrocil sie.
- Bardzie! Nie zagrasz jeszcze raz dla paladyna?
Trubadur usmiechnal sie.
- Podoba ci sie moja lutnia, wojaku?
Paladyn podrzucil monete. Patrzyl, jak maly, srebrzysty krazek miarowo obraca sie, ukazujac to raz niezbyt wprawnie wytloczony monarszy profil, to znowu gladka, polyskliwa scianke.
Z lekkim plusnieciem wyladowala w dloni spiewaka.
Ramie poruszylo sie, zabierajac razem z soba dlon trzymajaca monete, ktora po chwili wyladowala w kieszeni spiewaka.
Bez slow, bez usmiechu, bard zaczal gre.

*

Teraz!
Echo krokow trzynastu paladynow nioslo sie po rozleglych, zamkowych korytarzach.
Pierwszy z nich popchnal drewniane, zdobione srebrem drzwi.
Luznie szaty, ktore mieli na sobie, szelescily przy kazdym kroku, a sygnety, naszyjniki i medaliony odbijaly watle swiatlo swiecy.
Na stole w centrum sali stalo niewielkie naczynie.
Szklana misa.
O jej dno opieraly sie nogi skromnego posazku, calego wykonanego z lodu. W jego piersi zamrozone, srebrne serce.
- W czym rzecz, bracie?
Drzwi pozostawaly otwarte, wpuszczajac do sali cieplejsze powietrze. Wobec przyjemnego, otrzezwiajacego chlodu, wydalo sie odorem.
- Nie zamykaj ich, bracie.
Paladyn cofnal sie, stanal razem z innymi przy debowym stole.
- Krolowa.
Jeden z najstarszych paladynow spojrzal w oczy mowcy. Blizny na jego twarzy zadrgaly, kiedy wargi ukladaly sie w usmiech. Siwe, zwichrzone wlosy pozostawaly w nieladzie.
- Szybko nam podupadla matka narodu.
Lodowa figurka wydala sie zywa, kiedy swiatlo ze swiec zawieszonego przed drzwiami prowadzacymi do sali kandelabru, ruszajac w slad za plomieniem, rozrzucilo cienie w nielad.
W oku jednego z rycerzy zagrala lza. W slad za nia, kropla wody z topniejacego posagu, uderzyla o dno misy.
- I czym ze zawinila nasza monarszymi?
Stary paladyn otarl lze z policzka brata i upuscil ja na posazek.
- A czymze, skoro nie magia?
Rycerz rozpoczynajacy rozmowe odezwal sie ponownie.
- Magia. Klatwa.
Pustka i ped. Otchlan pelna bolu. Kakofonia mysli przebijala sie nad sklepienie woli.
- Ufamy ci bracie.
Mowca lekko ugial sie. Oparl dlonie na debowym stole.
- To dobrze, bo ja nie ufam sobie.
Stary paladyn popchnal drzwi prowadzace na zamkowy korytarz.
Wychodzac, obejrzal sie.
- Inkwizycja. Wyrok wydany.
Placzacy rycerz przytaknal.
- Walczmy tak, bysmy nie musieli uciekac.

*
Wiezyce zamku piely sie wysoko ponad horyzont, a ich ciemne okiennice, lekko odstajac od reszty budynku, zdawaly sie lapac kazdy podmuch wiatru probujacy dostac sie do srodka cytadeli.
Trzynastu paladynow spokojnie czekalo przed wierzejami zamczyska.
- Tak, zeby nikt nie musial uciekac.
Wszyscy wyciagneli miecze.
Ostrza lekko zgrzytaly przy wyciaganiu ze skorzanych pochew.
- Krolowa wie. Czeka.
Najstarszy przytknal do ust bawoli rog, wyzlobiony tak, by mozna bylo w niego dac.
Potezny huk niosl sie daleko, przez pobliskie rowniny.
- Z honorem krolowo! Z honorem!
Wrota!
Paladyni czekali. Jeden z nich odwrocil sie. Pacholkowie stali gotowi. Na ziemi, u ich stop lezal mocny, obity stala na koncach, kawal debowego pnia..
Czekam…
Placzacy paladyn skinal na pacholkow.
Taran byl juz w gorze.
Twarde, okute buty bezladnie odbijaly sie od zwirowej sciezki. Miesnie drgaly na silnych cialach.
loskot, huk niosl sie daleko. Zawiasy glucho dzwonily.
Zmeczone, spocone ciala uniosly taran, ktory po uderzeniu, opadl na ziemie.
Buty raz jeszcze rozsuwaly zwir.
Huk.
Zatrzask pekl.
- Walczcie tak, zebysmy nie musieli uciekac.
Miecze polyskiwaly w promieniach slonca.

*

Szeroki korytarz cytadeli zdawal sie nie miec konca. Pochodnie, kandelabry, swiece, zimne wilgotne sciany.
Wszedobylskie echo.
Lekki wiatr dal ze strony rozbitych wrot.
Miecz uderzyl o posadzke. Szalone echo, powielilo dzwiek opadajacej broni.
Jeden z palladow, na poly zly i zawstydzony podniosl ostrze i lekko natarl zbolale ramie, zmeczone noszeniem zelastwa.
Cisza wydawala sie dudnic. Bylo jej zbyt wiele. Milczenie jest rzecza piekna, ale cisza przeraza.
Najstarszy z paladynow przystanal. Zatrzymal innych, zagradzajac im droge dlonia. Wszyscy poslusznie zatrzymali sie i czekali rozgladajac sie wkolo.
Wilgotne oczy krazyly, kolejna lza opadla z twarzy placzacego rycerza.
„Za dawne czasy”
Stary zdjal ze sciany pochodnie i cisnal ja w glab korytarza tak mocno, jak tylko mogl.
Stare, silne ramie.
Plomien szalal, lekko przygasal, to znow palil sie w pelni swej sily. Zawieszony na mocnym luczywie, posuwal sie w glab korytarzy.
Stary spokojnie patrzyl.
Szalejace swiatlo obijalo sie o pelne wilgoci mury.
Krzyk.
W glebi korytarza, zza zalomu sciany, wygladala dygocaca dlon.
Stary usmiechnal sie.
Inni uprzedzili go. Ciezkie kroki burzyly cisze. Raz po raz, noga stawiana na posadzce przyciagala cialo blizej.
- Cholera.
Placzacy paladyn przykucnal przy czlowieku, o ktorego zawadzila pochodnia. Na jego ramieniu zostaly tylko niewielkie slady po burzliwym plomieniu. Padl na posadzke z przestrachu, nie z bolu.
W miejscu oczu mial tylko dwie, czerwone od krwi bruzdy.
Dlonie raz po raz zaczepial w zlaczeniach plyt posadzki. Nogi podkurczal i prostowal, starajac sie odepchnac od wyimaginowanej przeszkody.
- Grajek?
Jeden z rycerzy ujal dlonia twarz slepca.
- Bard. Placilem mu za gre.
Marnie.
- Cholera.
Stary poprowadzil reszte w glab korytarzy.
Placzacy paladyn uronil kolejna lze.
Zdobione srebrem dni…

*

Spizowe wrota.
Wszyscy stali wokol poteznych drzwi.
Nagie, polyskliwe miecze, o rekojesciach owiazanych skorzanymi rzemieniami juz od dluzszego czasu spoczywaly w silnych ramionach paladynow.
- Sala tronowa, bracia.
Stary paladyn oparl dlon na wrotach, sprawdzajac tym samym, czy ma szanse je otworzyc.
Nie byly zaryglowane.
Lekko uchylily sie, a mocne, stalowe, zadbane zawiasy nie wydaly zadnego dzwieku, zgrzytu, czy jakiegokolwiek znaku, ze ogromne wrota poruszyly sie.
- lawa. Bojcie sie magii!
Kolejna lza opadla na posadzke, w locie obijajac sie o mocna, skorzana rekawice. Oczy placzacego paladyna byly szkliste, ale emanowala od nich duma, sila i pewnosc siebie.
Jeden z paladynow spojrzal w oczy kolejno kazdemu braci, liczac na jawna oznake wsparcia, duchowej pomocy, ze strony paladynow.
Popchnal drzwi.

*

Puste, niczym nie przyozdobione, wysokie sciany i potezne sklepienie, przytlaczaly swym ogromem, a watle szalejace swiatla swiec, zmuszajace cienie do biegu, manipulowaly dowolnie gestymi masami ciemnosci tak, by cala sceneria przypominala swym wyrazem swoiste piekno.
Tron.
Olbrzymie siedzisko wykonane ze stali i zelaza; z oparcia, od zewnetrznej strony pelnego stylizowanych na brzytwy i ostrza, kawalkow metali, a od strony siedzacego miekkiego i obitego skora, emanowalo sila, moca i pewnoscia co do nienaruszalnosci wladzy.
Krolowa siedzaca na tym pelnym bolu tronie, byla ubrana w bordowa, prosto sklecona, jedwabna suknie, ktorej jedynymi ozdobami byly dwa pstre pioropusze osadzone na ramionach monarszymi.
Twarz stara, pelna zmarszczek i plam, przyciagala wzrok dzieki jasnobrazowym, pelnym werwy i sily oczom, dla ktorych wielu ludzi zaprzedaloby dusze.
Wlosy, suche, siwe, zadbane, niemalze o metalicznym polysku, spokojnie lezaly na ramionach wladczyni.
- Mosty spalone, wiedzmo!
Paladyni byli gotowi. Stali naprzeciw krolowej, ramie w ramie, pewnie trzymajac uniesione miecze. Monarszymi spojrzala w oczy najstarszemu z nich.
Paladyn usmiechnal sie.
- Bez eskorty, matko narodu?
Krolowa zerwala sie z tronu. Pewna siebie, wciaz krzepka. Uniosla dlonie. Jej suknia zaczela lopotac w szalejacym wichrze, ktory zerwal sie wraz z jej gestem.
Cisza sali zostala zmacona.
Paladyni nie czekali.
Podkute buty szybko uderzaly o posadzke. Uniesione miecze, odbijaly od siebie swiatlo plomieni swiec.
Stary dopadl krolowa jako pierwszy. Uniosl wysoko miecz. Chwycil monarszynie za warkocz i wygial ja w tyl.
Cierpka, sucha platanina w palcach hardego paladyna.
Grdyka wladczyni szalala.
- Wiedzma!
Miecz opadal.
Krolowa zlozyla rece w niemalze blagalnym gescie.
Potezny podmuch wiatru odrzucil od niej paladyna.
Syk.
Stary, lezac na posadzce sciskal w dloni pukiel wlosow.
Kolejny paladyn opuscil miecz na krolowa.
Monarszyni nie ruszala sie. Ostrza wedrowaly w jej strone.
Krzyk.
Stary paladyn lezal w kaluzy krwi.
Krolowa usmiechnela sie.
Szata, ciagle szalejaca.
Placzacy paladyn sparowal cios kierowany ku niemu przez jednego z braci.
Drugie pchniecie, zza plecow, zrzucilo go z nog.
Magia. Paladyni przeciw sobie.
Miecze szczekaly w szalenczym boju.
Monarszyni ciezko dyszala. Wygiela plecy w tyl, polozyla ramiona na oparciu tronu.
zebra unosily sie i opadaly. Ciezki oddech krolowej.
Patrzyla na bitwe w ekstazie, szczesciu. Podnieceniu.
Tyle krwi.
Stary paladyn, ciezko dyszac, lezac wsrod zgielku, spojrzal na sklepienie sali.
spiewak, slepy, sunal nad nim, zawieszony w pustce, podzegal do boju. Nogi, wiszace bezladnie, lekko tylko poruszaly sie.
Krolowa smiala sie. Skrecala sie w ekstazie, gdy bard odgrywal melodie.
- Tyle krwi!

*

Samotna, siedzac na tronie patrzyla na ciala zalane krwia i grajka przywolanego z zamkowych korytarzy.
Tyle krwi.
Trzynascie cial.
Krolowa przymknela oczy, a ciezkie powieki przyslonily jej starcze zrenice.
Juz spokojnie.
Trzynascie cial, trzynastu chwalebnych.
Plomienie swiec drgaly, zostawialy swe refleksy na kroplach krwi rozrzuconych po posadzce.
Sen, blogi sen.
Monarszyni usiadla na zelaznym tronie. Ramiona oparla na zdobionych oparciach.
Sen, blogi sen. Zamknac oczy, snic.
Ciemne sklepienie owijalo wszystkie ciala czernia. sciany zatrzymywaly refleksy swiec.
Krzyk.
Krolowa otworzyla oczy. Czula ciepla krew. Spojrzala w dol.
Zobaczyla harda, krzepka dlon starego paladyna i pukiel jej wlosow. Metalicznych wlosow, uformowanych w szpikulec, twardych niby stal.
- Byles martwy!
Stary usmiechnal sie. Ciagle trzymal dlon na zerwanym warkoczu. Pojedyncze wlosy, zwichrzone, sterczace z pukla, kaleczyly jego dlon.
Usmiech nie znikal z twarzy paladyna.
I zostalo dwunastu.
Nie miedzy zywymi, a martwymi.
- W jaki sposob, paladynie…
- A dusze dla krolestwa!

KONIEC


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Znafca
Łajdak



Dołączył: 26 Sie 2007
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: się takie dołny biorą?

PostWysłany: Śro 0:07, 29 Sie 2007    Temat postu:

Powiem wam ŻE to jeden z 2 postów którego nie chciało mi się czytać, ze względu na jego długość, ale powyższy tekst zapewne wspaniały.


Ogólnie widać, ŻE dużo czytasz po ortografii. memento.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Unholy Tavern - Rpg Online Strona Główna -> Twórczość Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin